Rzeczą, od której chcę zacząć swoją przygodę tutaj, jest utwór Meli Koteluk pt" Dlaczego drzewa nic nie mówią". Wzbudził on moje zainteresowanie, głównie dzięki mojej siostrze, która swego czasu zapoznała mnie z nim i niejednokrotnie potem go puszczała. I chyba za to powinnam jej podziękować :). Tekst brzmi następująco:
"Zasklepionych rąk czysty zapach
Wyczerpanych słów
Alfabetu ról tak niewiele
Klucz i zamku brak
Nie ma żadnych zdjęć
Tylko pamięć chowa to, co jest
Ktoś zbyt bardzo chciał
Siłą opanować własny strach
Ty nie trać z oczu jej
Twój głos złamany
Powiedz, że to ją i z nią
Że nie zmarnujesz żadnej z chwil
W koło amplitud uwikłani
Przetrzymacie to
Tylko nie zaniedbuj jej
Nie oceniaj zbyt pochopnie
Ty nie trać z oczu jej
Twój głos złamany
Powiedz, że to ją i z nią
Że nie zmarnujesz chwil
Jak drzewo nakarm ją
Daj cień i ulecz chorą duszę
Połącz niebo ziemię
Korzeń i koronę
Pewny bądź
Dlaczego drzewa nic nie mówią?
Płacze się bez słów i kocha
Ty nie trać z oczu jej
Ty nie trać z oczu jej
Ty bądź, ty chroń"
Szczerze mówiąc, od początku miałam problem z tym, jak odebrać początek tego utworu. Jest on bardzo zagadkowy, wieloznaczny w porównaniu do całej reszty, bardziej czytelnej, łatwiejszej do interpretacji, przynajmniej dla mnie. Po dłuższym główkowaniu i sprawdzeniu znaczenia słowa"zasklepienie", doszłam do wniosku, że w pierwszej zwrotce jest mowa o sytuacji kogoś, kto został bardzo skrzywdzony. Nie ma mowy o konkretnej osobie, podmiocie. Tak naprawdę nie jest to ważne, kogo to dosięga, bo jakby nie patrząc, w pewnym momencie życia każdy człowiek styka się z odrzuceniem, więc jest to uniwersalny temat, obejmujący wszystkich ludzi. Przedstawione jest tak jakby tło, to że jakaś rana została zasklepiona, czyli zagojona. W połączeniu ze słowem "ręce", które mi się skojarzyło z tym, że coś się komuś daje rękami, można wysnuć wniosek, że osoba, która coś komuś dawała; (okazywała):miłość, przyjaźń lub inne pozytywne uczucie, została odtrącona. Dalej jest mowa o "czystym zapachu", co może oznaczać, że ten ktoś już się tym uporał, przynajmniej częściowo minął pierwszy szok, taka pierwsza najsilniejsza faza bólu, cierpienia, żalu. Kolejne wersy tej zwrotki wskazywać mogą jednak na pogubienie się w tej całej sytuacji, skoro istnieje niemożność odnalezienia klucza, zamku, słowa są wyczerpane, a alfabet ról jest niewielki. Klucz i zamek to symbole takiego porządku, schematu, wypełnienie, że jeśli mamy i jedno, i drugie, to możemy otworzyć drzwi, które dokądś prowadzą, coś pokazują, otwierają coś nowego. Wyczerpanie, brak słów występuje wtedy, gdy nie możemy wyrazić tego co się czuje, bo to jeszcze za bardzo boli, powoduje łzy, nie potrafimy się otworzyć, instynktownie pewne sprawy w sobie blokujemy, Najbardziej zastanawia mnie określenie w przedostatniej linijce. Może chodzi o to, że osoba "cierpiąca", że tak to ujmę, nie potrafi przybrać pewnych ról,masek, które przecież każdy z nas nakłada na siebie codziennie. Masek silnych, twardych ludzi, wykonujących określone zadanie, spełniających ambicje, odnoszących sukcesy, w każdym aspekcie życia. Oczywiście, duża część z nich składa się na nasze "ja" w mniejszym lub większym stopniu. Ale ja myślę, że w każdym z nas drzemie małe dziecko, wrażliwe, bojące się skrzywdzenia, spragnione miłości, czułości, uwagi. I w tej chwili właśnie te ukryte gdzieś głęboko pragnienia są silniejsze niż wszystko inne. To one zawładnęły tym nieszczęśnikiem, o którym jest mowa. Dlatego nie ma sił,aby nakładać maski, bo czuje, że nie dałby rady tak się oszukiwać, cierpieć jeszcze mocniej, jeszcze dotkliwiej.
Autorka w drugiej strofie obrazuje moment próby wyparcia uczuć, poprzez zniszczenie wszystkiego co się z nimi wiąże, czyli tych symbolicznych zdjęć. Zostaje tylko pamięć, a może aż pamięć, która potrafi przywoływać często wspomnienia te najbardziej bolesne, które rozdrapują, wydawałoby się choćby częściowo zagojone rany. Czasem przecież wystarczy drobna rzecz, impuls, żeby wywołać całą lawinę. Kolejne wyrażenia potwierdzają to, o czym powiedziałam wcześniej. W sumie to jest chyba najbardziej popularna odpowiedź na krzywdę, człowiek to robi odruchowo, próbuje zapomnieć, opanować lęk przed sytuacją w której się znalazł, której nie potrafi skontrolować, podporządkować sobie. Która mu się najzwyczajniej wymyka. I jest to też rodzaj lęku przed tym, że to poczucie nie minie, ponieważ jest zbyt silne, zbyt mocno nas poraniło, że tak już będzie zawsze. Po prostu to strach przed dalszym życiem, które gdzieś tam w międzyczasie płynie obok nas, a z którym trzeba się mierzyć, niezależnie od tego, jak pewne sprawy nas bolą, czasem wręcz niszczą od środka.
W trzeciej zwrotce jest z kolei zmieniona perspektywa.Teraz jest to tak jakby zwrot do mężczyzny, skierowanie pewnych rad odnośnie traktowania kobiety. Wydaje się, że w odniesieniu do poprzedniej części utworu, jest to może wyrwane z kontekstu, taka nagła zmiana punktu widzenia. Według mnie jest to spójny ciąg dalszy historii. Dziewczyna cierpi po rozstaniu z chłopakiem , pojawia się ktoś inny, przynajmniej ja tak to odbieram, ale przecież każdy może inaczej interpretować ten utwór i to jest właśnie piękne, zarówno w wierszach, jak i w piosenkach. Choć dla mnie twórczość takich artystów, jak Mela, czy Rogucki są czystą poezją. Rady, o których wspomniałam wcześniej są jak najbardziej prawdziwe i trafiające w sedno i takie szczere. Nie ma się poczucia, że odnoszą się do jakiegoś wytartego schematu postępowania z kobietami, którego celem jest jej zdobycie.. Mowa jest o zapewnianiu:"że to ją i z nią", "że nie zmarnujesz żadnej z chwil". Oznacza to, że każda kobieta i nie tylko , potrzebuje silnego przeświadczenia, iż głębsza relacja, na której stworzenie się zdecydowała, ma jakikolwiek sens, rację bytu. Jasne, że nigdy tak naprawdę się nie wie, co wyniknie z jakiejś znajomości, jak ona się potoczy. Ale myślę, że wynika to z podświadomej potrzeby posiadania jakiejś osoby- opoki, która zawsze będzie przy nas, która nas będzie kochała ponad wszystko, akceptowała, czyniła nasze życie i nas samych lepszymi. Nie oznacza to bynajmniej desperacji, że gorączkowo, w każdym napotkanym człowieku, dopatruje się materiału na partnera, choć bywają takie przypadki, ale to, że to wewnętrzne pragnienie jest silniejsze od strachu. Strachu przed skrzywdzeniem, przed bólem, Po prostu każdy człowiek chce kochać i być kochany, i poszukuje tego do skutku.
Dalej jest mowa o tym, że jeśli ta relacja łącząca dwoje ludzi, niejako przedstawionych w tej piosence, jest silna, przetrwa dużo. Każdą burzą, każdą kolejną amplitudę. Bardzo podoba mi się wyrażenie z tym słowem, ponieważ doskonale określa trudności, jakie mogą napotkać tych dwoje. Amplituda, w pierwotnym tego słowa oznacza między innymi różnicę między najwyższą, a najniższą temperaturę w jakimś okresie. W tym kontekście oznacza to skrajne sytuacje, te dobre i te złe. Jeśli oni je przetrzymają, to ich relacja też przetrwa. Ale żeby tak się stało potrzeba wzajemnego zrozumienia, ustępstw, spokojnego i racjonalnego oceniania pewnych spraw, nie pod wpływem emocji. A ja od siebie dodam, że trzeba też rozmawiać. Dużo, wyjaśniać i stawiać pewne sprawy jasno i mówić o uczuciach bez ogródek. Choć to jest trudne, o czym ja sama zdążyłam się przekonać.
Następnie powtarzany jest refren, Jest w nim zawarta też pewna wskazówka, o której wcześniej nie napisałam. Dotyczy ona pierwszego wersu. Jak go tak interpretuje, że nawet jeśli czasem ludzie sobie bliscy czasami się od siebie oddalają,bywa, że nie z własnej woli, ale raczej z powodu pewnych zaistniałych okoliczności, to ważne jest, żeby nie skreślać od razu tego, co ich łączyło. Życie płata różne figle i jeśli z kimś łączy nas wyjątkowa relacja, nie można od razu odpuszczać, "tracić z oczu". Czasami wystarczy poczekać, ochłonąć, spojrzeć z dystansu, coś zmienić. Nie powinniśmy walkowerem oddawać tego, co jest dla nas ważne. Są sytuacje, że warto powalczyć, o znajomość, o kogoś.
W końcowej części tekstu jest coś, co wiąże się z tytułem i jest jednocześnie bardzo interesujące. To wykorzystanie drzewa, jako motywu, określającego ważny element relacji, które odgrywają największą rolę w naszym życiu. To motyw opieki, ochrony. Bo przecież drzewa nas chronią przed wiatrem, przed powodziami niejednokrotnie. Mogą być źródłem pokarmu, opału, czegoś, co jest nam niezbędne. Myślę, że w ostatnich zwrotkach chodzi o to, że przedstawiona para, a zwłaszcza mężczyzna dla kobiety, powinien być takim drzewem., czyli dawać jej to, czego jej brakuje, wspierać, czasem leczyć kompleksy. Ponadto winien jest rozjaśniać ciemne mroki duszy i ją leczyć.
Musi być jej ostoją, sprawiać, że ten cały świat, ze swoimi wadami i wszech panującym irracjonalizmem nabiera sensu i "ma ręce i nogi". Ta ostatnia kwestia wyrażona jest w słowach: "Połącz niebo ziemię/ Korzeń i koronę/ Pewny bądź". Ważne jest też to, co jest powiedziane na końcu cytatu. Pewność. Brak takiego rozchwiania, niezdecydowania, zagubienia w czynach, słowach. Istotne jest to ze względu na pragnienie posiadania poczucia bezpieczeństwa, płynącego od kochanej osoby. Uważam też( to jest płynąca z serca uwaga, może nie do końca wyrażona w utworze),że to musi działać w dwie strony. Jedno dla drugiego musi być takim drzewem, na tym polega partnerstwo i tylko wtedy związek ma rację bytu. Jest to też ważna kwestia w innych relacjach, na przykład między rodzicem a dzieckiem, gdzie często jest tak, że najpierw to dziecko potrzebuje opieki, a potem przychodzi moment, że to rodzic jej potrzebuje i ono winno, najczęściej już jako dorosły człowiek mu ją zapewnić. Tak samo jest też z przyjaźnią. Poza tym w końcówce zwrócono uwagę też na inną ciekawą zależność, a mianowicie że to co wychodzi bezpośrednio z serca, czyli na przykład płacz i związane z nim nieraz cierpienie, czy też wzruszenie oraz miłość, jest wyrażane bez słów. I to jest prawda. Bo to co nieraz jest najgłębsze, najpiękniejsze, ale też i najtrudniejsze, wyraża się przez gesty, nieraz przez jedno spojrzenie, jedną uronioną łzę. W zasadzie wyraża to więcej niż najlepiej połączone związki wyrazów, starannie sklecane zdania, czy przemowy. One są tak często puste i ani trochę nie wyrażają faktycznego stanu uczuć, w przeciwieństwie do przekazywanych w sposób niewerbalny, sygnałów. Ostatnie dwa wersy są naciskiem położonym na to, o czym pisałam w tym akapicie.
Myślę, że ta piosenka niesie ze sobą jeszcze więcej treści, przekazu, niż zdołałam tu wyrazić. Na chwilę obecną jednak, ja tak ją odbieram. Być może z czasem dostrzegę inne jeszcze aspekty. Mam nadzieję, iż Wam się spodoba ta notka, nie przerazi Was jej długość i dotrwacie do końca. Bardzo bym prosiła o szczere opinie, słowa krytyki, jeśli to będzie potrzebne, a zapewne będzie, bo nic nie jest idealne. Chcę jednak, żeby była ona konstruktywna, wskazywała największe wady, momenty, gdy nadinterpretowałam ten utwór. Zapraszam i liczę na wartościowe komentarze.
Do następnego razu- A.B.
Autorka w drugiej strofie obrazuje moment próby wyparcia uczuć, poprzez zniszczenie wszystkiego co się z nimi wiąże, czyli tych symbolicznych zdjęć. Zostaje tylko pamięć, a może aż pamięć, która potrafi przywoływać często wspomnienia te najbardziej bolesne, które rozdrapują, wydawałoby się choćby częściowo zagojone rany. Czasem przecież wystarczy drobna rzecz, impuls, żeby wywołać całą lawinę. Kolejne wyrażenia potwierdzają to, o czym powiedziałam wcześniej. W sumie to jest chyba najbardziej popularna odpowiedź na krzywdę, człowiek to robi odruchowo, próbuje zapomnieć, opanować lęk przed sytuacją w której się znalazł, której nie potrafi skontrolować, podporządkować sobie. Która mu się najzwyczajniej wymyka. I jest to też rodzaj lęku przed tym, że to poczucie nie minie, ponieważ jest zbyt silne, zbyt mocno nas poraniło, że tak już będzie zawsze. Po prostu to strach przed dalszym życiem, które gdzieś tam w międzyczasie płynie obok nas, a z którym trzeba się mierzyć, niezależnie od tego, jak pewne sprawy nas bolą, czasem wręcz niszczą od środka.
W trzeciej zwrotce jest z kolei zmieniona perspektywa.Teraz jest to tak jakby zwrot do mężczyzny, skierowanie pewnych rad odnośnie traktowania kobiety. Wydaje się, że w odniesieniu do poprzedniej części utworu, jest to może wyrwane z kontekstu, taka nagła zmiana punktu widzenia. Według mnie jest to spójny ciąg dalszy historii. Dziewczyna cierpi po rozstaniu z chłopakiem , pojawia się ktoś inny, przynajmniej ja tak to odbieram, ale przecież każdy może inaczej interpretować ten utwór i to jest właśnie piękne, zarówno w wierszach, jak i w piosenkach. Choć dla mnie twórczość takich artystów, jak Mela, czy Rogucki są czystą poezją. Rady, o których wspomniałam wcześniej są jak najbardziej prawdziwe i trafiające w sedno i takie szczere. Nie ma się poczucia, że odnoszą się do jakiegoś wytartego schematu postępowania z kobietami, którego celem jest jej zdobycie.. Mowa jest o zapewnianiu:"że to ją i z nią", "że nie zmarnujesz żadnej z chwil". Oznacza to, że każda kobieta i nie tylko , potrzebuje silnego przeświadczenia, iż głębsza relacja, na której stworzenie się zdecydowała, ma jakikolwiek sens, rację bytu. Jasne, że nigdy tak naprawdę się nie wie, co wyniknie z jakiejś znajomości, jak ona się potoczy. Ale myślę, że wynika to z podświadomej potrzeby posiadania jakiejś osoby- opoki, która zawsze będzie przy nas, która nas będzie kochała ponad wszystko, akceptowała, czyniła nasze życie i nas samych lepszymi. Nie oznacza to bynajmniej desperacji, że gorączkowo, w każdym napotkanym człowieku, dopatruje się materiału na partnera, choć bywają takie przypadki, ale to, że to wewnętrzne pragnienie jest silniejsze od strachu. Strachu przed skrzywdzeniem, przed bólem, Po prostu każdy człowiek chce kochać i być kochany, i poszukuje tego do skutku.
Dalej jest mowa o tym, że jeśli ta relacja łącząca dwoje ludzi, niejako przedstawionych w tej piosence, jest silna, przetrwa dużo. Każdą burzą, każdą kolejną amplitudę. Bardzo podoba mi się wyrażenie z tym słowem, ponieważ doskonale określa trudności, jakie mogą napotkać tych dwoje. Amplituda, w pierwotnym tego słowa oznacza między innymi różnicę między najwyższą, a najniższą temperaturę w jakimś okresie. W tym kontekście oznacza to skrajne sytuacje, te dobre i te złe. Jeśli oni je przetrzymają, to ich relacja też przetrwa. Ale żeby tak się stało potrzeba wzajemnego zrozumienia, ustępstw, spokojnego i racjonalnego oceniania pewnych spraw, nie pod wpływem emocji. A ja od siebie dodam, że trzeba też rozmawiać. Dużo, wyjaśniać i stawiać pewne sprawy jasno i mówić o uczuciach bez ogródek. Choć to jest trudne, o czym ja sama zdążyłam się przekonać.
Następnie powtarzany jest refren, Jest w nim zawarta też pewna wskazówka, o której wcześniej nie napisałam. Dotyczy ona pierwszego wersu. Jak go tak interpretuje, że nawet jeśli czasem ludzie sobie bliscy czasami się od siebie oddalają,bywa, że nie z własnej woli, ale raczej z powodu pewnych zaistniałych okoliczności, to ważne jest, żeby nie skreślać od razu tego, co ich łączyło. Życie płata różne figle i jeśli z kimś łączy nas wyjątkowa relacja, nie można od razu odpuszczać, "tracić z oczu". Czasami wystarczy poczekać, ochłonąć, spojrzeć z dystansu, coś zmienić. Nie powinniśmy walkowerem oddawać tego, co jest dla nas ważne. Są sytuacje, że warto powalczyć, o znajomość, o kogoś.
W końcowej części tekstu jest coś, co wiąże się z tytułem i jest jednocześnie bardzo interesujące. To wykorzystanie drzewa, jako motywu, określającego ważny element relacji, które odgrywają największą rolę w naszym życiu. To motyw opieki, ochrony. Bo przecież drzewa nas chronią przed wiatrem, przed powodziami niejednokrotnie. Mogą być źródłem pokarmu, opału, czegoś, co jest nam niezbędne. Myślę, że w ostatnich zwrotkach chodzi o to, że przedstawiona para, a zwłaszcza mężczyzna dla kobiety, powinien być takim drzewem., czyli dawać jej to, czego jej brakuje, wspierać, czasem leczyć kompleksy. Ponadto winien jest rozjaśniać ciemne mroki duszy i ją leczyć.
Musi być jej ostoją, sprawiać, że ten cały świat, ze swoimi wadami i wszech panującym irracjonalizmem nabiera sensu i "ma ręce i nogi". Ta ostatnia kwestia wyrażona jest w słowach: "Połącz niebo ziemię/ Korzeń i koronę/ Pewny bądź". Ważne jest też to, co jest powiedziane na końcu cytatu. Pewność. Brak takiego rozchwiania, niezdecydowania, zagubienia w czynach, słowach. Istotne jest to ze względu na pragnienie posiadania poczucia bezpieczeństwa, płynącego od kochanej osoby. Uważam też( to jest płynąca z serca uwaga, może nie do końca wyrażona w utworze),że to musi działać w dwie strony. Jedno dla drugiego musi być takim drzewem, na tym polega partnerstwo i tylko wtedy związek ma rację bytu. Jest to też ważna kwestia w innych relacjach, na przykład między rodzicem a dzieckiem, gdzie często jest tak, że najpierw to dziecko potrzebuje opieki, a potem przychodzi moment, że to rodzic jej potrzebuje i ono winno, najczęściej już jako dorosły człowiek mu ją zapewnić. Tak samo jest też z przyjaźnią. Poza tym w końcówce zwrócono uwagę też na inną ciekawą zależność, a mianowicie że to co wychodzi bezpośrednio z serca, czyli na przykład płacz i związane z nim nieraz cierpienie, czy też wzruszenie oraz miłość, jest wyrażane bez słów. I to jest prawda. Bo to co nieraz jest najgłębsze, najpiękniejsze, ale też i najtrudniejsze, wyraża się przez gesty, nieraz przez jedno spojrzenie, jedną uronioną łzę. W zasadzie wyraża to więcej niż najlepiej połączone związki wyrazów, starannie sklecane zdania, czy przemowy. One są tak często puste i ani trochę nie wyrażają faktycznego stanu uczuć, w przeciwieństwie do przekazywanych w sposób niewerbalny, sygnałów. Ostatnie dwa wersy są naciskiem położonym na to, o czym pisałam w tym akapicie.
Myślę, że ta piosenka niesie ze sobą jeszcze więcej treści, przekazu, niż zdołałam tu wyrazić. Na chwilę obecną jednak, ja tak ją odbieram. Być może z czasem dostrzegę inne jeszcze aspekty. Mam nadzieję, iż Wam się spodoba ta notka, nie przerazi Was jej długość i dotrwacie do końca. Bardzo bym prosiła o szczere opinie, słowa krytyki, jeśli to będzie potrzebne, a zapewne będzie, bo nic nie jest idealne. Chcę jednak, żeby była ona konstruktywna, wskazywała największe wady, momenty, gdy nadinterpretowałam ten utwór. Zapraszam i liczę na wartościowe komentarze.
Do następnego razu- A.B.
P. S. Przepraszam za błędy wszelkiego rodzaju. Będę je korygowała w następnych notkach, jeśli mi je tylko wskażecie :).
z